Ten biszkopt piekę zawsze wtedy, gdy zależy mi na cieście, które zachowa puszystość, ale nie będzie się kruszyć przy krojeniu ani wysychać już po kilku godzinach. Dobrze trzyma strukturę nawet pod warstwą kremu i galaretki, a przy tym pozostaje lekko wilgotny – nie wymaga nasączania, choć można go delikatnie skropić, jeśli chcemy wzmocnić smak całości. Jest prosty, ale oparty na wyważonych proporcjach. Dzięki dodatkowi mąki ziemniaczanej zyskuje lekką, ale zwartą konsystencję. Wyrasta równomiernie i daje się przeciąć na dwa lub trzy blaty. Sprawdza się zarówno w tortach, jak i w ciastach przekładanych piankami, owocami czy kremami śmietankowymi. To ten przepis, do którego wracam, kiedy potrzebuję niezawodnej bazy – bez proszku do pieczenia, bez sztucznych dodatków, tylko z dobrze ubitych jajek i mąki w odpowiednich proporcjach. Biszkopt wychodzi puszysty, sprężysty i wilgotny.